www.zyciepsowatych.fora.pl

Hammie

-Cześć Kati. A takie tam - uśmiechnęłam się - Co u ciebie?

Kati

-a wiesz...ciągle chodzę za małą.Mam wrażenie,ze jej sie coś stanie.Tak bardzo chciałabym być zawsze blisko niej,ale to niemożliwe,ona jest taka ruchliwa,ze jest wszędzie-wzdycham- Zawsze chciałam mieć szczeniaka no i mam mimo iż czasem potwornie się o nią martwię cieszę się,ze jest tutaj ze mną-uśmiecham się do Hammie

Kiiyuko

No dobra to w berka-mówię uśmiechając się do Breezie- I jeszcze jedno.... BEREK!- mówię dotykając Breezie łapką i zaczynam biec.

Hammie

-Nie bój się o nią - mówię do Kati - Na pewno sobie poradzi. po prostu musi uczyć się na własnych błędach. Na pewno wyrośnie na mądrą wilczycę - pocieszam Kati.

Kati

-no tak,ale jest jeszcze mała i wogule...może gdyby miała ojca to wyglądało by to wszystko inaczej-mówie a z oczu płynie mi łza

Hammie

Spojrzałam smutno na wilczycę.
-Nie płacz - mówię do niej i kładę jej łapę na ramieniu - Wszystko będzie dobrze - chwilę się zastanowiłam - A możesz opowiedzieć, co stało się z jej ojcem? - pytam

Kati

-Myślałam,że on mnie kocha,a on jak dowiedział się że jestem w ciąży to zerwał ze mną wszelki kontakt,a że był samcem alfa wyrzucił mnie ze stada,długo błąkałam się.Gdy urodziła się Brezzi było mi trudniej o pożywienie i o miejsce do spania.Gdy podrosła było już lepiej.No a potem trafiłam do waszego stada-mówię i płaczę

Hammie

-Nie płacz. Złe czasy już minęły teraz masz kochające stado i pamiętaj, że my możemy pomóc ci z Brezzi - próbowałam pocieszyć wilczycę - A faceci to kompletni durnie - powiedziałam.

Motoki

Usłyszałam co Kati mówi Hammie.Podchodze
-Nie warto myśleć o tym co juz było-mówiłam i przytuliłam do siebie Kati

Kati

-Dziękuję wam,że mnie tak pocieszacie.Ciekawe jak miewa się moja mama...-myslę-spotkałam ją parę dni przedtem zanim wstąpiłam do waszego stada.Mówiła,ze także chce do nas dołączyć.Chyba nie macie nic przeciwko?

Hammie

-Oczywiście, że nie - uśmiechnęłam się.