www.zyciepsowatych.fora.pl

Motoki

-Przejdzie jej po prostu muszisz z nia pogadać-próbuje pocieszyć przyjaciółkę

Breezi

zatrzymuję się
-Co chcesz odemnie? -pytam z płaczem Hammie

Kiona

"haha no i oto mi chodziło" myslę

Hammie

Przytulam Breezi.
-Nigdy bym was nie skrzywdziła mówię do niej.

Breezi

-To dlaczego...ich zabiłaś?-pytam płaczac i przytulając się do Hammie

Kiona

-Ty mała lepiej od niej odejdź bo ci jeszcze cos zrobi-mowię patrząc w oczy Hammie

Breezi

Spojrzałam na Kionę potem na Hammie.Nagle wyrwałam się od Hammie i pobiegłam do lasu w poszukiwaniu mamy

Kiona

Sledzę wzrokiem odbiegajacą Breezi.Spojrzałam na Hammie i uśmiechnęłam się do niej kpiącym uśmiechem
-No widzisz,jeszcze trochę a nikt do ciebie nie będzie miał zaufania...morderco-mówie śmiecjac się przez zaciśniete zęby

Hammie

-Ona jest mała, dlatego nic nie rozumie. Nie umie jeszcze odróżnić prawdziwego zła od dobra - powiedziałam z zaciśniętym pyskiem.

Kiona

-znajdź sobie lepsza wymówkę.Po prostu mi się udało.Wątpię aby odzyskała do ciebie zaufanie-mówię

Kusano-chan

-Hammie nie martw się -mówie kładąc łapke na jej ramieniu....- Breezi....
jest mała jak jej wytłumaczysz zrozumie...-mówie do przyjaciółki próbując ją pocieszyć.

Hammie

-Mam nadzieję - mówię do Kusano - A ty czego ode mnie chcesz? Chcesz, żebym została wygnana z watahy? - pytam Kiony

Kiona

Usiadłam
-No wiesz...ty chyba czytasz w moich myslach-udaję zdziwioną

Hammie

Poczułam na sierści coś ciepłego. Była to łza.
-Po co ci to? Przecież ty nawet do niej nie należysz.

Kiona

-No i co z tego?-pytam z uśmiechem -Chce aby mordercy trzymali sie z daleka od szczeniąt i od pozostałych wilków