www.zyciepsowatych.fora.pl

Hammie

Wyszczerzam kły i patrzę z nienawiścią, jak Kiona odchodzi.

Kiona

Przystaję i wracam do Hammie
-Dlaczego się tak denerwujesz? Przeciez to prawda-mówie usmiechając się

Hammie

-A czy w najbliższym czasie zabiłam kogoś? - pytam wycedzając każde słowo.

Kiona

Zaśmiałam się-Nieee w najbliższym czasie to nie,ale masz już na sumieniu czyjeś życie,i to w dodatku rodziców...no wiesz oni cię na pewno kochali a ty ich zabiłaś-mówie uśmiechajac się

Hammie

-Dążysz do czegoś? - pytam ze złością

Kiona

-nie!-odpowiadam stanowczo-Po prostu ujawniam prawdę

Hammie

-Niby po co? Może ja jej nie chcę ujawniać?

Kiona

-Skoro ty nie chcesz to ktos musi,trzeba ostrzec innych że jestes morderczynią i jesteś nieobliczalna

Hammie

Zaśmiałam się.
-Co, chcesz ich zrazić do mnie?

Kiona

-może,a moze nie-mowię obchodząc Hammie dookoła -Jak to naprawdę było co? że ich bezlitośnie zabiłaś? aaa juz wiem na pewno cię wkurzyli a ty wskoczyłaś im do gardła mam racje?

Hammie

-Przykro mi, ale nie masz - patrzę na Kione, która mnie okrąża z ochotą rzucenia się na nią.

Kiona

-no wiesz jak chcesz ze mną powalczyć to proszę bardzo,chodźmy do walk-usmiecham się fałszywie

Hammie

-A nie wystarczy ci ranienie mnie wewnątrz?

Kiona

-Wiesz...to też jest bardzo przyjemne uczucie,mozesz dodać mnie do swoich wrogów-mówie smiejac się

Hammie

-Tak bardzo zależy ci na tym tytule? Kiedyś ty będziesz cierpieć, a nikt nie będzie ci chciał pomóc - mówię nadal na nią patrząc